Strona startowa

75-letni chory usłyszał o tym przypadku i dlatego trafił do Włoszczowy. Wcześniej leczył się w innych ośrodkach, ale lekarze bezradnie rozkładali ręce i proponowali mu jedynie opiekę paliatywną. Pacjent z „dziurą" w twarzy był społecznie odrzucony. - Nowotwór w 70 procentach zdążył zniszczyć strukturę nosa i miękką,  i chrzęstną – opowiada doktor nauk medycznych Sławomir Włodarczyk, ordynator Oddziału Chirurgicznego Ogólnego w ZOZ we Włoszczowie. Jak dodaje, w najbliższym czasie mężczyzna mógł stracić wzrok.

Doktor Włodarczyk wyjaśnia, że operację przeprowadzono w dwóch etapach. W pierwszym  lekarze wycięli makroskopowo naciek i z oznaczonych miejsc pobrali jeszcze tkanki do badania histopatologicznego. Były one przez 10 dni obserwowane klinicznie, czy i gdzie może pojawić się wznowa nowotworu. W efekcie choremu wycięto jeszcze więcej tkanek z twarzy, a następnie przy użyciu płata z czoła odtworzono nos

- Efekt plastyczny jest doskonały, kosmetyczny i funkcjonalny też - nie kryje radości doktor Sławomir Włodarczyk, który zaznacza, że przecież włoszczowski ZOZ nie jest ani ośrodkiem onkologicznym, ani chirurgii plastycznej.

Za trzy tygodnie mężczyznę czeka jeszcze jeden, służący dopracowaniu całości zabieg. Ordynator podkreśla, że najważniejsze  jest też to, że on i jego koledzy mogli pomóc choremu.

- Nie unikamy żadnych możliwych do wykonania zabiegów, bo jesteśmy od tego aby służyć ludziom – konkluduje Ryszard Skrzypek, dyrektor ZOZ we Włoszczowie.      

 

Anna Mazur-Kałuża
źródło wrota-swietokrzyskie.pl